Od przeczucia katastrofy do apokalipsy spełnionej w poezji Czesława Miłosza.

"Walc"
Adresatką liryczną tego wiersza jest matka. To jej obraz ma w pamięci, to do niej mówi będą dawnym z pożogi wojen, które przyszło mu przeżyć. To ją widzi tańczącą walca na jakimś balu w roku 1910 (poeta sugeruje, że tańczył wtedy razem z nią, bo przecież urodził się 11 VI 1911). Początkowe fragmenty wiersza przedstawiają piękny salon i walca w rytm którego wplątane są pewne niepokojące obrazy, skojarzenia i zapowiedzi. W słowach "Rozpięta szeroko jak krzyże w agonii" widać wyraźny dysonans pomiędzy zawartym w tym sformułowaniu obrazem, a płynącą spokojnym, jednostajnym rytmem melodią. W strofach następnych ów dysonans przeradza się w złą groźbę - przepowiednię, a nawet proroctwo widoczne w sformułowaniu : "Krzykiem ognistym śmierć stanie we drzwiach". Miłosz przepowiada matce, że zostanie wplątana "w ból wojen, trzask bitew, dym". Z takiego odmętu historii wynurzy się on - poeta.

W tym momencie zaczyna się retrospekcja, w której dźwięk walca będzie się splatał z odgłosami pól bitewnych. Te dwa światy w sposób symboliczny oddziela krucha, okienna szyba. Za nią właśnie rozgrywają się wypadki historyczne, nie słychać tam już odgłosów walca, ale odgłosy krwawej walki, w której bierze udział jej ukochany syn. Jest on w "niewolnictwie szczęśliwy". To chwilowe szczęście wywołuje u niego wspomnienie obrazu matki stojącej bezpiecznie za szybą, wspomnienie szczęścia rodzinnego, które choć przez chwilę pozwala unosić się nad cierpieniem jakie jest udziałem podmiotu lirycznego. Miłosz w dalszej części nawiązuje do postawy proponowanej przez Marka Aureliusza, która choć przez moment cierpienia "rozumiesz jest taka cierpienia granica za którą się uśmiech pogodny zaczyna I mija tak człowiek i już zapomina o co miał walczyć i po co". Dla poety te cierpienia, granicą są wspomnienia dzięki którym można przeniknąć do tamtego świata pokoju i matczynego ciepła, by zdobył się mimo bólu na spokojny uśmiech. Granica ta istnieje w nas, w ocalonych od zapomnienia obrazach dotyczących ukochanych miejsc i ludzi.

"Piosenka o końcu świata"
Miłosz w "Piosence o końcu świata" pochodzącej z tomu "Ocalenie" przedstawia kontrastową wobec kultury wizję kresu wszechświata. Wiersz przywołuje na myśl Apokalipsę św. Jana z jej katastroficzną wizją sądu ostatecznego. W przeciwieństwie do biblijnego obrazu koniec świata ukazany w "Piosence ..." jest zwyczajny. Nie zapowiadają go żadne znaki i kataklizmy. Przyroda jest spokojna wręcz radosna. Wszystko wygląda tak, jak powinno wyglądać w zwykły słoneczny dzień.

Normalnie zachowują się ludzie, zajmując się swoimi codziennymi zajęciami i pracą, nie przewidując zbliżającego się końca:

Świat toczy się swoim normalnym rytmem. Wychowani w tradycji kultury chrześcijańskiej ludzie spodziewają się katastroficznego w swym charakterze końca świata, zapowiedzianego biblijnymi znakami. Nie mogą uwierzyć, że może on przyjść niepostrzeżenie. Zakodowane w ich umyśle stereotypowe wyobrażenia są zbyt silne.

Zwyczajność końca rodzaju ludzkiego nie przystaje do naszych wyobrażeń, rozczarowuje swoja normalnością. Ludzie chcą wyraźnych znaków, które uwypukliłyby tragizm końca świata, nadały mu wymiar prawdziwego. Jedynie staruszek podwiązujący pomidory w swoim ogródku rozumie, że "innego końca świata nie będzie". On wie, że koniec świata "staje się już za każdym razem z chwilą śmierci". Jest zwyczajny i normalny, stanowi część życia i nie wymaga apokaliptycznej oprawy. Mądry staruszek nie jest natchnionym prorokiem, ale zwykłym człowiekiem, który z filozoficznym dystansem patrzy na sprawy tego świata. Wie, że ludzka śmierć i kres wszystkiego są nieuchronne i nie można im przeciwdziałać. Trzeba nauczyć się godzić z tym, co nas czeka i przyjmować to jako naturalną kolej rzeczy. Poeta uświadamia nam, że śmierć i koniec świata mogą przyjść w każdym momencie. Trzeba być zawsze przygotowanym i ze spokojem poddać się losowi. Koniec świata przychodzi bez zapowiedzi w każdej chwili naszego życia, zwykły i normalny.

"W Warszawie"
Napisany w 1945 roku w Krakowie, już po wyzwoleniu wiersz Miłosza wyraża refleksję na temat roli poety i poezji, podmiot liryczny stojący na gruzach warszawskiej katedry św. Jana objawia się w wierszu jako moralista. Podsumowując swą dotychczasową twórczość, poeta zastanawia się nad znaczeniem i funkcją poezji w życiu narodu. Miłosz przeciwstawia dwa modele twórczości : poezję zapisująca tragiczną historię narodu, nacechowaną tonem moralizatorskim oraz poezję radosną, opiewającą uroki świata i życia. Miłosz broni się przed rolą świadka rzeczywistości będącego jednocześnie współuczestnikiem tragedii. Takiemu modelowi twórczości przeciwstawia poezję radosną, wyrosłą z tradycji literackich i kulturowych, wyrażającą zachwyt nad rzeczywistością :

Tęsknota za innym modelem twórczości kończy się jednak aktem poddania wobec historii. Zadaniem poety jest zapisywanie dziejów narodu, współuczestniczenie w ludzkiej tragedii, odkrywanie w historii jej humanistycznego wymiaru. Pamięć o cierpieniu bliskich, przynależności do kraju w którym "noga potrąca o kości nie pogrzebane najbliższych nakłada na poetą obowiązek dawania świadectwa prawdzie".

Poeta nie może być obojętny wobec ludzkiej tragedii, bowiem poezja to moralny obowiązek, a jej źródłem jest serce : "w którym jak owad zamknięta jest ciemna miłość Najnieszczęśliwszej ziemi".

Tak rozumiana twórczość jest wewnętrznym nakazem i piętnem, tragicznym posłannictwem, powinnością wobec tych, którzy zginęli niewinnie, nakazem obrony podstawowych wartości : prawdy i sprawiedliwości.

W całym powojennym tomie "Ocalenie" Miłosz wielokrotnie przyjmuje na siebie rolę świadka epoki, a swoje poezji przypisuje rolę strażniczki narodowej pamięci. Postulat twórczości zaangażowanej, zapisującej i śledzącej obiektywnie rzeczywistość, przyjmującej na siebie obowiązki moralizatorskie, najsilniej wyraża się w "Przedmowie" do "Ocalenia", w której Miłosz zastanawiając się nad rolą poezji, przypisuje jej rolę obrończyni podstawowych wartości ludzkich.

Powrót